Elisabet Benavent i zemsta gatunku romansowego: „Romans nie jest oderwany od rzeczywistości; mówi o tym, co nas dotyczy”.

Elisabet Benavent , gwiazda hiszpańskiego gatunku romansowego, została uhonorowana w tę sobotę w Buenos Aires, w wypełnionej po brzegi sali José Hernándeza, w ostatnią sobotę Targów Książki . Od pierwszej wizyty, podczas której zgromadził fanów w księgarni, do wyprzedania największej sali w La Rural, minęły zaledwie trzy lata. Teraz walencka pisarka zaprosiła ponad 500 osób, a jeszcze więcej osób pozostało na zewnątrz, aby przez 40 minut rozmawiać o świecie postaci i zwrotach akcji, jakie wykreowała w swoich powieściach.
Chociaż wiele osób zna uniwersum Benavent z adaptacji jej dzieł na platformie Netflix — najbardziej znana jest saga Valeria , ale platforma stworzyła też serialową adaptację A Perfect Story — ma na swoim koncie 22 powieści i wiele kolejnych. W Argentynie jej książki są publikowane przez wydawnictwo Suma, będące częścią giganta Penguin Random House.
Obecnie kończy pisanie swojej najnowszej książki, zanim trafi ona do druku. Jako zapowiedź dodała, że powraca do narracji opartej na kobiecym głosie po tym, jak w swojej ostatniej książce, Snob , oddała go męskiemu bohaterowi; Zdradziła również, że akcja serialu będzie rozgrywać się w mieście León, że będzie on poruszał tematykę audiowizualną (być może wpłynęło na to jej uczestnictwo w roli producentki wykonawczej adaptacji dla Netflixa?) i że główna bohaterka będzie miała na imię Julia .
Zanim jednak 22 książki trafiły na Netflix i zyskały rzesze fanów po drugiej stronie Atlantyku, Benavent ukończył studia na kierunku komunikacja audiowizualna, a nawet uzyskał tytuł magistra w tej samej dziedzinie. Miał pracę biurową, a w wolnym czasie pisał. „ Wydałam książkę własnym sumptem i nagle jestem tutaj. Wszystko wydarzyło się tak szybko, wszystko było tak oszałamiające. To trochę przerażające, jest tak wiele książek ” – powiedziała autorka.
Elisabet Benavent opowiedziała na Targach Książki o świecie postaci, które stworzyła w swoich 22 książkach. Zdjęcie: Martín Bonetto.
Benavent, którego fabuła w 100% opiera się na tematyce współczesnych romansów i młodych bohaterów, ma grupę zwolenników, którzy mają zaledwie 30 lat . Są to głównie czytelniczki, które, gdy gatunek romansowy wziął odwet za sprawą sagi Pięćdziesiąt twarzy Greya , prawdopodobnie wiele z nich nie nauczyło się jeszcze czytać . Pisarz wykorzystał sprzyjającą sytuację i zabrał się do pisania. Pierwszy raz redaktor nawiązał z nią kontakt za pośrednictwem Twittera (teraz X) i od tamtej pory nie przestała.
„Myślałem, że opublikuję jedną książkę, najwyżej dwie, i będę mógł powiedzieć: „Opublikowałem książkę”. „ Sprawy trochę się skomplikowały ” – mówi żartobliwie. Sytuacja wymknęła się spod kontroli do tego stopnia, że dla wszystkich, którzy nie wypełnili limitu miejsc w sali, wykład musiał być transmitowany strumieniowo .
Benavent należy do grupy autorów, którzy z dumą noszą hasło „powieściopisarz romansów”. „ Romans nie jest oderwany od rzeczywistości, nawet jeśli myślisz, że to historia miłosna. Jest zakorzeniony w teraźniejszości, w tym, kim jesteśmy. Mówi o rzeczach, które nas dotyczą : niepewności zatrudnienia, zdrowiu psychicznym, toksycznych związkach. Wszystko wokół mnie karmi historie o tym, co wyjdzie na jaw jutro” – mówi.
Sala José Hernándeza na Targach Książki wypełniona fanami, którzy przyszli posłuchać przemówienia Elizabet Benavent. Zdjęcie: Martín Bonetto.
Autorka sprawia wrażenie autentycznej wobec swoich czytelników. Przyznaje, że nadal zmaga się ze strachem przed pustą kartką i obawą, że pewnego dnia nie będzie już w stanie tworzyć w takim tempie, jak dotychczas. Pod tym względem przypominają swoich bohaterów: nie są idealne, czasami są antybohaterkami, popełniają błędy, bywają snobistyczne, aroganckie, nieodpowiedzialne, ale w jakiś sposób miłość je ratuje.
„Jestem bardzo niespokojny, ciągle myślę, na wszelki wypadek: 'Nie rób sobie zbyt dużych nadziei'. Podobałoby mi się to bardziej, gdybym nie była taka niespokojna , gdybym nie była tak przestraszona” – przyznaje otwarcie, nie tracąc jednak uśmiechu, idealnie obramowanego czerwoną szminką, kolorem, który często widuje na swoich postach na Instagramie, innym wszechświatem stworzonym przez Benavent.
Elisabet Benavent ujawniła szczegóły historii, jaka kryje się za jej kolejną powieścią, która jest obecnie recenzowana. Zdjęcie: Martín Bonetto.
Pisarka prowadzi własne konto na Instagramie w sposób całkowicie transparentny: rozmawia ze swoimi czytelnikami przed kamerą, pokazując im swój proces pisania, swoje słabości, swój gust, swój styl, swoje lektury, swoje podróże do różnych miast. Stąd czerpie pożywienie, otrzymuje krytykę, słowa otuchy, ale pamięta, że te wiadomości są bardzo „subiektywne” i stara się nie kierować gustami innych.
Benavent wie, że autentyczność i przejrzystość, z jaką przedstawia swoich bohaterów, z ich blaskami i cieniami, triumfami i porażkami, wyróżniły ją w karierze literackiej. „Staram się nie myśleć w kategoriach komercyjnych, gdy piszę, ponieważ w pewnym sensie wypacza to cały proces; trzeba to robić w sposób bardziej instynktowny ” – przyznaje. „Wolę robić coś, co mnie pasjonuje i zobaczyć, jak to jest odbierane. Musimy podejmować ryzyko ”, mówi o swoim procesie pisania.
Dodał jednak, że gdy kilka razy czyta swoje opowieści, znajduje w nich rzeczy, o których dziś by nie napisał. „Odwołałbym dziś” – mówi ze śmiechem, wspominając niektóre elementy sagi Silvii . Przyznaje również, że niektóre decyzje nie były mądre: „Valeria myśli, że zmieni mężczyznę z miłości, więc idzie i go zmienia. To okropny przykład dla młodszych pokoleń”.
Clarin